Gromee: Jestem wierzący, a żonę dał mi Bóg [nasz wywiad] „Jestem osobą wierzącą. Nigdy nie mam problemu z tym, żeby o tym mówić. Niektórzy uważają, że w klimacie artystycznym lepiej się nie przyznawać” – mówi Aletei Andrzej Gromala, czyli Gromee. Gromee to polski producent muzyczny, autor tekstów, DJ. W 2018 Bo ja tak. Rozmawiam z dziennikarzem jednego z katolickich tygodników, rozmowa m.in. dotyczy poronień i nagle pada stwierdzenie: Gdyby Pan Bóg zabrał mi dziecko. Dziennikarz jest ojcem sporej gromadki dzieciaków, wszystkich tutaj, żadnego tam. Przecież Pan Bóg nie zabiera dzieci - odpowiadam. Tytułowe pytanie zadaje wielu W Chrystusie Bóg przybrał ludzką postać, mówiąc o sobie: „Ja jestem dobrym pasterzem. Dobry pasterz oddaje życie swoje za owce. Dlatego miłuje Mnie Ojciec, bo Ja życie moje oddaję, aby je /potem/ znów odzyskać. Nikt Mi go nie zabiera, lecz Ja od siebie je oddaję. Mam moc je oddać i mam moc je znów odzyskać. Zacznijmy od tego, że owe pytania są źle sformułowane. Prawidłowe pytanie powinno brzmieć: dlaczego Bóg dopuszcza, żebyśmy cierpieli w tym życiu? Bóg udowadnia swą dobroć w ten sposób, że chce, byśmy byli zawsze szczęśliwi, ale w życiu wiecznym. Tamte osoby zadające pytania nie mają pełnego oglądu sytuacji. Tymczasem Biblia, księga święta i natchniona, której autorem jest sam Bóg podaje nam cztery wielkie objawione prawdy o których należy pamiętać : Bóg pragnie zbawienia wszystkich ludzi, nikt nie jest przeznaczony na potępienie, Jezus umarł za wszystkich oraz wszyscy otrzymują łaski potrzebne do tego by się zbawić. Przykazania są drogowskazami. Bóg dał nam wolną wolę więc to nie są znaki nakazu. Mamy wybór ale kierując się nimi osiągniemy zbawienie, lekceważąc je niestety tracimy szansę na wieczna nagrodę. Wszędzie panują jakieś zasady i prawa, Bóg jest uczciwy wobec nas i w prosty sposób daje nam do zrozumienia co mu się podoba a co nie. . Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż kontoNie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.Podaj powód zgłoszeniaSpamWulgaryzmyRażąca zawartośćPropagowanie nienawiściFałszywa informacjaNieautoryzowana reklamaInny 18:38:43 Nie znałam Ani, osobiście,poznałan Jej historie choroby przez Kurier Poranny-Dalej śledziłam jej losy-trzymałam kciuki-niestety nie mogłam inaczej jej pomóc,gdyz sama mam Białaczke,byłam pewna ze Jej sie uda ,ze pokona te chorobe,byla tak blisko-niestety Bóg chciał jak sie tylko dowiedziałam o Ani,sama w sobie poczułam wielki niepokój,załamanie,lęk-to samo mnie będę walczyła-a czy wygram???To sam jeden Bóg wie...Ani nie znałam-mysle ze poznam w tym lepszym świecie,gdzie nie ma tej choroby, bólu,cierpienia, Aniu,niech Ci ziemia lekką zobaczenia. [/quot musisz wygrać....i tylko się nie poddawaj....Ania miała najgorszy typ białaczki,nowotwór kości ,bardzo cierpiała,ale teraz już śpi mój Anulek kochany.... 17:53:55CYTAT(Gość @ 15:34:06) TE TWOJE "PHI" NA ŁOŻU ŚMIERCI BLISKIEJ CI OSOBY CHCIAŁBYM POWIEDZIEĆ PALANCIE powiem wam wszystkim tak.... Z Anią znałyśmy sie w dzieciństwie,nasi rodzice sie przyjaznili..potem nasze drogi sie rozeszły i po 15 latach dowiedzialam sie ,że Anulka jest tak chora...po 10 dniach zgłasza się 500 osob do oddania krwi i zostania dawcami szpiku..... piszą o Ani i o jednej osobie ale ja stalam i prosiłam,pisałam gdzie sie da...pomogła mi Gosia z KP...dzięki akcji juz 7 osób zostało dawcami szpiku i dzięki nim 6 osób żyje.... zrobiłam wszystko co mogłam nie udało się jej uratować..... numer jest na stronie Ani i wierz mi PALANCIE..że ja szanuję każde życie,żeby nawet mówili przez rok o jednej osobie... MMała 00:53:37 Aniu, Spoczywaj w Pokoju Kasik jestem z Tobą. Wygrasz! Juz prawie 2 a moze 3 lata jestem zarejestrowana jako dawca, może kiedys komuś pomogę i zachęcam, a nawet PROSZĘ każdego... ZAREJESTRUJCIE SIĘ. 17:34:06CYTAT(baraqs @ 02:55:23) Phi, jakaś Ania umarła, był ktoś w dziecięcym szpitalu klinicznym na oddziale onkologii? Co tu się martwicie jedną osobą, tam wiele dzieci jest śmiertelnie chorych, nie rozumiem rozpaczy nad jedną istotą, gdy można uratować setki, a większość z was ma to gdzieś... Chcecie pomóc? Nie gadajcie bzdur, tylko działajcie!! Klinika Onkologii i Hematologii Dziecięcej Oddział onkologii dziecięcej ul. J. Waszyngtona 17, 15-274 Białystok Lub też Hospicjum Link KLIK Wystarczyło poszukać w Google. Cytuję: ========================================================= Pomóż nam pomagać nieuleczalnie chorym ludziom. Oprócz datków pieniężnych bardzo potrzebne są: * biała pościel * łóżka elektrycznie sterowane Jeżeli ktoś z Państwa dysponuje takimi przedmiotami i mógłby przekazać je na rzecz Hospicjum w Białymstoku proszę kontaktować się z dr Jolantą Iwanowską [email protected] lub pod tel.: (085) 732 74 27, 741 72 52 Za wszelkie wsparcie wielkie dzięki. Czekamy na darowizny przez cały rok, każda złotówka jest ważna. Także dzięki możliwości dysponowania 1 procenetm podatku każdy może się włączyć w dzieło pomocy innym. Jesteśmy Organizacją Pożytku Publicznego. Konto TPCh Hospicjum w Białymstoku: PKO BP IO/Białystok 85 1020 1332 0000 1802 0026 1628 ============================================================== Rozumiecie o co mi chodzi?! Ona już umarła, ale są setki potrzebujących, więc jeżeli rzeczywiście zależy wam na ich losie, pomóżcie im, choćby odwiedzając ich w szpitalu, pytając, czy niczego im nie trzeba, bo może leżą, samotnie na sali, cierpią po zabiegach, cierpią czując nieuchronny koniec, cierpią w samotności... Czyny świadczą o nas, a nie słowa. Im dłużej my żyjemy, tym więcej możemy zrobić. TE TWOJE "PHI" NA ŁOŻU ŚMIERCI BLISKIEJ CI OSOBY CHCIAŁBYM POWIEDZIEĆ PALANCIE 13:44:22 DO ~miko~ słowa które napisałaś to totalne ignoranctwo. Przykro mi ale to już chyba taka polska mentalność wszystko krytykować z wygodnego miejsca obserwatora. Inaczej wyglądała by zamiana miejsc. Dziwne jest to, że trzeba tłumaczyć dlaczego ktoś chciał komuś pomóc, osobom, które nie potrafią lub nie chcą do kogoś wyciągnąć Anie i była cudowną dziewczyną. Nikomu nie odmówiła by pomocy. Dzięki historii jednej osoby poznajemy świat wszystkich chorych. Nie sposób napisać o wszystkich. ale ta jedna osoba jest przykładem. Wielu chciało pomoc Ani, gdyby tylko mogli oddali by swój szpik. Możliwe że udało by się , gdyby właśnie nie ignorowali tego jak robi to ~miko~ widząca świat obecny jak średniowiecze bez szans na ratunek cierpiącym. Chociaż tak naprawdę inaczej by pisała gdyby ją taka choroba dotknęła. W genealogii każdego człowieka, statystycznie co najmniej jeden raz zdarza się, że przodek zostaje przez kogoś uratowany przed śmiercią. Gdyby nie owy ratunek naszego przodka, nasza linia życia nie dotarła by do nas. I nie mieli byśmy szansy postawić się w roli tego kto może, chce i pomoże. Bo przecież każdy z nas nosi w sobie lekarstwo które uratuje komuś życie. 12:50:46 Nie znałam Ani, osobiście,poznałan Jej historie choroby przez Kurier Poranny-Dalej śledziłam jej losy-trzymałam kciuki-niestety nie mogłam inaczej jej pomóc,gdyz sama mam Białaczke,byłam pewna ze Jej sie uda ,ze pokona te chorobe,byla tak blisko-niestety Bóg chciał jak sie tylko dowiedziałam o Ani,sama w sobie poczułam wielki niepokój,załamanie,lęk-to samo mnie będę walczyła-a czy wygram???To sam jeden Bóg wie...Ani nie znałam-mysle ze poznam w tym lepszym świecie,gdzie nie ma tej choroby, bólu,cierpienia, Aniu,niech Ci ziemia lekką zobaczenia. 11:56:40 Wielu młodych ludzi umiera codziennie, zmarła i Ania. Dziwne, ze akurat KP poświęca uwagę akurat 1 osobie , gdy na raka , białaczkę choruje dużo młodych ludzi którzy niedługo umrą, a o tych wielu co zmarli nikt nie raczył napisać. Nigzie nie jest powiedziane, ani napisane, ani nie ma na to żadnej umowy z nikim, że człowiek ma żyć do emerytury. To naturalne w przyrodzie ze jedne organizmy sa zabijane w zarodku, inne w zaawansowanej ciąży, inne w wielu niemowlęcym, szkolnym, inne w wieku późniejszym. Takie są reguły. W/g religii największych życie tu jest jakimś etapem przed wiecznością. W/g ateistów, materialistów to jest koniec całkowity życia w jakiejkolwiek formie. 09:45:28CYTAT(~gosc~ @ 07:40:19) Czy to dla ciebie takie smieszne ze odchodzi mloda kobieta ktora ma zycie przed soba:/ ciekawe jak bys sie ty poczul jak by to zmarla twoja najblizsza osoba czy tez by bylo"Phi" wez sie zastanow co piszesz koalego Człowiek ma rację. Jak się o kimś napisze to pytania, dlaczego. Każdy gondolencje składa itd itp. Codziennie młodzi ludzie umierają na białaczkę i nie tylko. I tym sie nikt nie interesuje. Nawet nie macie pojęcia. To prawda, to tylko jedna z wielu osoba. Nie różni się niczym od pozostałych śmiertelnie chorych. Za pare dni i tak zapomnicie o takiej osobie. ~gosc~ 09:40:19CYTAT(baraqs @ 02:55:23) Phi, jakaś Ania umarła, był ktoś w dziecięcym szpitalu klinicznym na oddziale onkologii? Co tu się martwicie jedną osobą, tam wiele dzieci jest śmiertelnie chorych, nie rozumiem rozpaczy nad jedną istotą, gdy można uratować setki, a większość z was ma to gdzieś... Chcecie pomóc? Nie gadajcie bzdur, tylko działajcie!! Klinika Onkologii i Hematologii Dziecięcej Oddział onkologii dziecięcej ul. J. Waszyngtona 17, 15-274 Białystok Lub też Hospicjum Link KLIK Wystarczyło poszukać w Google. Cytuję: ========================================================= Pomóż nam pomagać nieuleczalnie chorym ludziom. Oprócz datków pieniężnych bardzo potrzebne są: * biała pościel * łóżka elektrycznie sterowane Jeżeli ktoś z Państwa dysponuje takimi przedmiotami i mógłby przekazać je na rzecz Hospicjum w Białymstoku proszę kontaktować się z dr Jolantą Iwanowską [email protected] lub pod tel.: (085) 732 74 27, 741 72 52 Za wszelkie wsparcie wielkie dzięki. Czekamy na darowizny przez cały rok, każda złotówka jest ważna. Także dzięki możliwości dysponowania 1 procenetm podatku każdy może się włączyć w dzieło pomocy innym. Jesteśmy Organizacją Pożytku Publicznego. Konto TPCh Hospicjum w Białymstoku: PKO BP IO/Białystok 85 1020 1332 0000 1802 0026 1628 ============================================================== Rozumiecie o co mi chodzi?! Ona już umarła, ale są setki potrzebujących, więc jeżeli rzeczywiście zależy wam na ich losie, pomóżcie im, choćby odwiedzając ich w szpitalu, pytając, czy niczego im nie trzeba, bo może leżą, samotnie na sali, cierpią po zabiegach, cierpią czując nieuchronny koniec, cierpią w samotności... Czyny świadczą o nas, a nie słowa. Im dłużej my żyjemy, tym więcej możemy zrobić. Czy to dla ciebie takie smieszne ze odchodzi mloda kobieta ktora ma zycie przed soba:/ ciekawe jak bys sie ty poczul jak by to zmarla twoja najblizsza osoba czy tez by bylo"Phi" wez sie zastanow co piszesz koalego 04:55:23 Phi, jakaś Ania umarła, był ktoś w dziecięcym szpitalu klinicznym na oddziale onkologii? Co tu się martwicie jedną osobą, tam wiele dzieci jest śmiertelnie chorych, nie rozumiem rozpaczy nad jedną istotą, gdy można uratować setki, a większość z was ma to gdzieś... Chcecie pomóc? Nie gadajcie bzdur, tylko działajcie!! Klinika Onkologii i Hematologii Dziecięcej Oddział onkologii dziecięcej ul. J. Waszyngtona 17, 15-274 Białystok Lub też Hospicjum Link KLIK Wystarczyło poszukać w Google. Cytuję: ========================================================= Pomóż nam pomagać nieuleczalnie chorym ludziom. Oprócz datków pieniężnych bardzo potrzebne są: * biała pościel * łóżka elektrycznie sterowane Jeżeli ktoś z Państwa dysponuje takimi przedmiotami i mógłby przekazać je na rzecz Hospicjum w Białymstoku proszę kontaktować się z dr Jolantą Iwanowską [email protected] lub pod tel.: (085) 732 74 27, 741 72 52 Za wszelkie wsparcie wielkie dzięki. Czekamy na darowizny przez cały rok, każda złotówka jest ważna. Także dzięki możliwości dysponowania 1 procenetm podatku każdy może się włączyć w dzieło pomocy innym. Jesteśmy Organizacją Pożytku Publicznego. Konto TPCh Hospicjum w Białymstoku: PKO BP IO/Białystok 85 1020 1332 0000 1802 0026 1628 ============================================================== Rozumiecie o co mi chodzi?! Ona już umarła, ale są setki potrzebujących, więc jeżeli rzeczywiście zależy wam na ich losie, pomóżcie im, choćby odwiedzając ich w szpitalu, pytając, czy niczego im nie trzeba, bo może leżą, samotnie na sali, cierpią po zabiegach, cierpią czując nieuchronny koniec, cierpią w samotności... Czyny świadczą o nas, a nie słowa. Im dłużej my żyjemy, tym więcej możemy zrobić. 00:46:03 ps. Gdzie mozna sie zbadac na dawce szpiku? 00:07:47 Ech dlaczego akurat ona (( byla mloda kobieta ( dlaczego takich ludzi zabiera Bóg do siebie a alkoholikow co pija codziennie, gdzie tu jest sprawiedliwosc?? Wyrazy szczerego współczucia dla RODZINY I ZNAJOMYCH ANI. Mam 54 lata za sobą i serdecznie współczuję Rodzinie ! Wśród moich znajomych podobna tragedia dotknęła ich kilkuletnią Córeczkę - ból nie do opisania ! Mimo wszystko, trzeba z tym się pogodzić (każdy na swój sposób, jak potrafi ). Wierzę, że lekarze robili, co było w ich mocy - niestety i w tym wieku nie wszystko jeszcze można ! Dopiero teraz widzę, że problemy z życia codziennego w porównaniu nieszczęściem innych są NICZYM ! ~gosc~ 23:58:07 Ech dlaczego akurat ona (( byla mloda kobieta ( dlaczego takich ludzi zabiera Bóg do siebie a alkoholikow co pija codziennie, gdzie tu jest sprawiedliwosc?? Wyrazy szczerego współczucia dla RODZINY I ZNAJOMYCH ANI. Śpieszmy się Kochac ludzi, Tak szybko odchodza 23:52:31 Życie jest takie kruche... Tam, gdzie Ania teraz jest, na pewno nie ma już bólu, łez... Wyrazy współczucia dla najbliższych. ~Agata~ 23:11:16 Wyrazy szczerego współczucia dla RODZINY ANI. Aniu spoczywaj w pokoju Od paru tygodni żyjemy zamknięci w swoich domach. Z dala od bliskich, rodziny, przyjaciół. W kompletnie nowej rzeczywistości, która wielu przeraża, martwi, budzi niepokój. Paradoksalnie, to również czas wyjątkowy, a nawet, jak mówił w ostatnim vlogu „Langusta na palmie” Ojciec Szustak: „czas, który może być dla nas błogosławieństwem”. To, co się teraz dzieje i to, jak musimy teraz funkcjonować, jest zdaniem Dominikanina jedną z najlepszych rzeczy, jaka mogła nam się wydarzyć. Jest niezwykłą okazją do poznania siebie, ale przede wszystkim sprawdzenia tego, jak bardzo wierzymy i ufamy Bogu. To czas, kiedy możemy rozwinąć się duchowo, rozwinąć się wewnętrznie. Bóg daje nam dziś okazję do tego, by odnaleźć sens naszej wiary. Daje nam okazję do znalezienie odpowiedzi na pytania: czy potrafimy żyć dziś bez Kościoła, bez nabożeństw, zewnętrznych formuł modlitewnych? Wielu ludzi myli wiarę w Boga z religijnością. Kiedy pytam znajomych o to, czy wierzą w Boga często odpowiadają: „Wierzę w Boga, ale nie chodzę do Kościoła. Bóg jest wszędzie”. Kiedy zadaję drugie pytanie: „A wierzysz Bogu?”, najczęściej zapada cisza. Bo, jak zwraca uwagę o. Augustyn Pelanowski, istnieje delikatna różnica (która w obecnych czasach przybiera na wadze) między wierzyć w Boga, a wierzyć Bogu. Ojciec Pelanowski pisał także o tym, że wiele osób utożsamia wiarę z religijnością, a to dwie różne rzeczy: „Religijność odpowiada na pytanie: Co robić? Wiara odpowiada na pytanie: Kim jestem?”. Mamy w tej chwili niezwykłą szansę na poznanie siebie, sprawdzenie swojej wiary, nie swojej religijności. Sprawdzenie naszej osobistej, autentycznej relacji z Bogiem, której wiele osób wierzących nie ma. Czas, który nas zastał, to czas, który pozwala zrozumieć, o co tak naprawdę chodzi w byciu z Panem Bogiem. Jeśli uważasz, że bycie z Bogiem to jedynie coniedzielna msza święta czy sakrament pokuty raz w miesiącu, to jesteś w błędzie. Ojciec Szustak nazywa ten rodzaj wiary „katolicyzmem chodzonym”. Z kolei Arkadiusz Łodziewski, ewangelizator, autor bestsellerowego „Poradnika Bożego”, pisze w swoich książkach o ludziach, którzy często przychodzą do kościoła podpisać tylko „listę obecności”. Z obowiązku, a może i przyzwyczajenia. Bo tak są nauczeni od małego. Jak mówił w wywiadzie dla portalu „Istnieje wspólna tendencja u większości katolików – nie czytają Pisma Świętego. Jest to najgorsze zaniedbanie. Chodzą do kościoła, wielu przyjmuje Komunię Świętą, ale nie czytają Biblii. Ludzie mają błędne poczucie, że słuchając czytań w kościele, czytają Biblię. Niestety, tekst, którego słuchają podczas Mszy Świętych, nie stanowi nawet 10% całego Pisma Świętego. Naszym orężem do walki ze złem jest Słowo Boże. Ale ludzie o tym zapominają”. Dlaczego postanowiłam napisać ten artykuł i zaprosić do podzielenia się swoimi przemyśleniami z moim koleżankami, kobietami biznesu? Bo chcę pokazać ludziom, że w tym szczególnym czasie możemy na nowo odbudować relacje z Bogiem lub jeszcze bardziej je umocnić. Możemy odkryć sens naszej wiary. Możemy żyć bez lęku i obawy przed tym, co przyniesie jutro. Bo rozmowa z Bogiem, codzienna gorliwa modlitwa dają niesamowity spokój. Dają siłę i moc do tego, by – jak mówił w niedawnej konferencji ks. Dominik Chmielewski – „koronować Jezusa, a nie wirusa”. By się nie bać! Wystarczy tylko zaufać. Bogu, Maryi. Wraz z zaprzyjaźnionymi koleżankami z którymi na co dzień współpracuję biznesowo chcemy zachęcić Was do zajrzenia w głąb siebie. Zastanowienia się nad swoją relacją z Bogiem. Dla mnie ten czas to moment na odkrycie cudowności i niezwykłości Matki Bożej. Z którą nie zawsze byłam blisko. Modlitwa różańcowa zawsze mnie męczyła i nudziła. Dziś, dzięki temu, że zawodowo zwolniłam, że mam więcej czasu na czytanie, kontemplację, modlitwę zakochuję się w Maryi na nowo. Jestem w trakcie 33-dniowych rekolekcji maryjnych „Oto matka Twoja” ofiarowania się Trójcy Przenajświętszej przez Niepokalane Serce Maryi. Czytam fantastyczną książkę „Życie Maryi w wizjach wielkich mistyczek” i czuję, jak bardzo moje serce otwiera się na miłość Matki Bożej. Kilka dni temu jeden ze znajomych napisał do mnie, że na moim Facebooku nie widać strachu, lęku, paniki. Że jest tak pogodnie i kolorowo. Jakbym żyła w innym świecie, bez koronawirusa. Odpisałam mu: „Bo nie czuję strachu. Nie boję się wirusa”. Był zadziwiony. Napisałam, że się modlę. Że modlitwa daje mi niesamowity spokój. Zresztą nie tylko mi. Przeczytajcie, co na temat obecnej sytuacji i ogromnej sile modlitwy mają do powiedzenia wyjątkowe kobiety sukcesu. Dziewczyny, które nie wstydzą się swojej wiary, mimo że w kręgach biznesowych oraz świecie, w którym ja działam, czyli show-biznesie, mówienie o Bogu nie jest modne. Mało tego, często jestem z tego powodu wyśmiewana, nazywana nawiedzoną, dewotką, neofitką, oszołomem. Nie zraża mnie to. Moją tarczą jest On. Bóg Ojciec. Boża Opatrzność, o której mówi też Anna Miastkowska z Grupy Komunikacyjnej Jagiełło Miastkowska – Czasy, w których żyjemy są niezwykle trudne, ale siłę i nadzieję do patrzenia w przyszłość z pozytywnym nastawieniem, w ogóle do patrzenia dalej, wyżej, daje mi wiara. To nie znaczy, że nie martwię się tym, co jest i co może być, to nie znaczy, że nie targają mną takie zwykłe ludzkie emocje jak strach, poczucie niepewności, rzadko, ale nawet przygnębienie. Jednak gdzieś głęboko mam poczucie, że będzie dobrze, bo znam Jego siłę i moc. Teraz nawet w kontekście medycyny mówi się bardzo dużo o konieczności zadbania o ducha, duchowość, bo w procesie powrotu do zdrowia czy utrzymania równowagi, niezbędna jest głowa, pozytywne nastawienie, wyciszenie. Może to być medytacja albo modlitwa. Dla mnie właśnie modlitwa jest skutecznym rozwiązaniem na jakieś stany niepokoju, pozwala odnaleźć siłę, daje nadzieję, a nawet pewność, że będzie dobrze. Wielokrotnie przekonałam się o tym, jak potężną moc ma modlitwa. Zamknięte aktualnie Kościoły nie są przeszkodą do dbania o duszę, bo nie możemy sprowadzać wiary tylko do obrządków kościelnych (są ważne, ale liczy się prawdziwa relacja z Bogiem). Kwarantanna pomaga się wyciszyć, uspokoić, zastanowić nad tym, co naprawdę w życiu najważniejsze. Nie wyobrażam sobie siebie w takiej sytuacji, w jakiej znalazł się cały kraj i świat, ale bez oparcia w wierze. Wiem, że czuwa nade mną Opatrzność, a wtedy nic złego nie może się stać. Podobnego zdania jest także Jolanta Zajdel, prezes Sunvita sp. z : – W obecnej sytuacji wiara i silna więź z Bogiem powala ze spokojem patrzeć w przyszłość. Kwarantanna to poza możliwością spędzania większej ilości czasu z bliskimi, ogólnego wyciszenia, może też nadrobienia zaległości domowych, to przede wszystkim czas nawiązania czy zacieśnienia relacji z Bogiem. Nie tylko w czasie pandemii, ale od lat z pomocą przychodzi mi Święta Hildegarda – wzór pod każdym względem. Fenomen Świętej polega na tym, że poza niezwykłym przykładem, jakim ona jest pod kątem więzi z Bogiem, wspaniale też pokazuje, jak na co dzień żyć, aby dbać o ciało i duszę. Święta Hildegarda twierdziła, że ciało jest naszą tuniką, którą Pan Bóg nam podarował na czas życia na ziemi, ale naszym obowiązkiem jest dbanie o to ciało tak, aby oddać je Bogu w stanie niepogorszonym. O ciało trzeba dbać również po to, aby móc służyć rodzinie oraz innym ludziom, mieć siłę do wypełniania swoich ziemskich obowiązków. Do rozwoju duchowego potrzebne jest zdrowe ciało, ale jednocześnie te sfery przeplatają się, bo nie można być zdrowym na ciele, kiedy życie wewnętrzne nie jest uporządkowane. I to właśnie daje mi wiara i Kościół – poszerza horyzonty, pozwala się rozwijać duchowo. Zagłębianie w życiorysy świętych to wspaniała lekcja życia, a w przypadku Hildegardy również lekcja dbania o zdrowie, a dzisiaj ta umiejętność i świadomość istoty ciała w procesie rozwoju duchowego, to wielka wartość. Wiara daje siłę, spokój, poczucie, że jest wyższe dobro niż to doczesne życie, ale skoro już jesteśmy na ziemi, to żyjmy najpiękniej jak to możliwe. Wiara to przede wszystkim zaufanie do Boga. Jako osoba czerpiąca z nauk Świętej Hildegardy z pełną odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że robię, co w mojej mocy, aby na codzienne wyzwania (jak właśnie choroby) jak najlepiej odpowiadać, czyli staram się im po prostu zapobiegać. Dbam o zdrowie, a przez to mam świeżą głowę i czyste myśli, co pozwala skupić się na relacji z Bogiem, wyciszyć. A reszta w Jego rękach. Małgorzata Przywecka, na co dzień związana z francuską firmą kosmetyczną DLG, mówi, że wiara w obecnym czasie jest szansą skonfrontowania się z samym sobą, a także szansą na znalezienie odpowiedzi na pytania: Kim dla mnie jest Pan Bóg, czym dla mnie jest Eucharystia, czy tęsknie za Jezusem żywym w Tabernakulum? Czy może wystarczy mi ten za szklanym ekranem w odprawianej Mszy św.? Jak twierdzi: – Miałam dostatecznie dużo czasu, aby się nad tym zastanowić. Odpowiedź przyszła bardzo szybko. Decyzja o zamknięciu kościołów, drastyczne ograniczenia osób w kościele spowodowały tym większą tęsknotę za przyjęciem Jezusa na kolanach i do ust. Uparcie szukałam miejsca, w którym mogłabym przyjąć Jezusa Żywego w Komunii św. Jeśli pragnienie jest ogromne i zgodne z Wolą Bożą, to Pan Bóg zawsze znajdzie sposób, aby to pragnienie zaspokoić. Wiara i ufność to bardzo ważne aspekty w relacji z Panem Bogiem, szczególnie w obecnym czasie. Jeśli ufasz Bogu całkowicie, to przestajesz się bać. I nie dotyczy to tylko pandemii, dotyczy każdego aspektu mojego życia. „Jezu ufam Tobie” to nie pusty slogan. To głęboka wiara w Bożą Moc. To Bóg jest Panem życia i śmierci i tylko On wie, kiedy nas powołać. Jezus mówi „Nie lękajcie się”, ale przede wszystkim mówi do tych, którzy starają się żyć według Jego przykazań. Dlatego się nie lękam i przygotowuję się na każdą ewentualność, przyjmując Jezusa, codziennie będąc w Stanie Łaski Uświęcającej. Bo jeśli wierzysz, że nagroda jest tam w niebie, to każdy dzień w tym zepsutym świecie (na ziemi) przestaje być radością. Jest mi wstyd za ten świat, za to całe bagno, które w ostatnim czasie tak mocno się powiększyło. Znieczuliliśmy się na tak wiele rzeczy, że dla mnie gorsze od pandemii wirusa jest pandemia grzechu. Zastanawiam się, co jeszcze musi się stać, aby ludzie padli na kolana i zaczęli się tłumnie nawracać? Dlatego trzeba się modlić za grzeszników i niewierzących, wyrywać z rąk szatana i wtedy świat stanie się lepszy. Bo świat to my – ludzie. O Bogu i modlitwie, która daje spokój i nie pozwala popaść w marazm i depresję, mówi Dorota Lange, właścicielka Make Up Academy by Dorota Lange w Białymstoku (dzięki której trafiłam do ks. Mateusza Bajena i weszłam na drogę nawrócenia): – Dzień bez rozmowy z Bogiem jest dniem straconym. To właśnie Jezus każdego dnia nadaje mi sens, moim działaniom. W dobie walki z pandemią i odizolowaniu od świata to dzięki Niemu nie popadam w depresję, marazm, nie przychodzą czarne myśli. Rozmawiając z nim każdego dnia, doświadczam ogromnej łaski spokoju oraz wielu błogosławieństw. Odkąd się nawróciłam, otrzymałam wiele łask Bożych, czułam wręcz fizycznie, jak Jezus spaceruje ze mną, gdy idę wyprowadzić psa. Tak zwyczajnie, jak przyjaciel kroczył ze mną, a ja czerpałam z Jego towarzystwa, ile tylko mogłam. Dlatego wiem, że dziś również jest obok mnie chociaż nie doświadczam już tej fizyczności, ale mam w sobie tyle wiary, że wiem, że jest obok, siedzi wygodnie w fotelu. Jest moim Ojcem i kierunkowskazem. Wiem, że obrałam właściwą drogę, drogę miłości i dobroci, drogę do Ojca. To dzięki niemu nie boję się jutra, bo wiem, że będzie jeszcze pięknie. Kilka lat temu Bóg zagościł w moim sercu i dziś, kiedy zamknięte są kościoły, On jest! Jest w moim sercu i to się nie zmieniło. Każdemu życzę takiego przyjaciela, pocieszyciela. On żyje w każdym z nas, wystarczy tylko otworzyć swoje serce. Jezus czasami puka wiele lat i my go nie słyszymy, ale nigdy nie jest zbyt późno, żeby otworzyć swoje serce i wraz z wiosną wpuścić Go! A On na pewno Cię poprowadzi dobrą drogą. O tym, że relacja z żywym Bogiem, jest stylem życia mówi Julita Sędziak, właścicielka „Anielisko Handmade – ręcznie szyte anioły”: – Lubię powtarzać, że wiara to relacja z Jezusem, a relacja z Jezusem to mój styl życia. Inaczej już chyba nie mogę. Miałam w życiu wiele stresowych i trudnych sytuacji, zagrożenie życia i walkę o nie. Zawsze szłam po pomoc, wsparcie, radę najpierw do Boga i to On dawał mi rozwiązanie, ludzi, którzy pomagali, dodawał nadziei w swoim Słowie. Czy moja wiara jest niezachwiana? Tego nie wiem, ponieważ często tak po ludzku boję się, przestaję ufać, narzekam, oskarżam i pytam: dlaczego? Dlaczego właśnie ja? Przed wirusem rozwijały się przed naszą rodziną nowe perspektywy: na dom, rozwój mojego biznesu, przedszkole dzieci, zadbanie o moją kobiecość. Wszystko to rozsypało się i sparaliżował mnie strach, a potem złość i pytania „dlaczego?”. W takich sytuacjach krzyczę wprost do Boga, a On zawsze mi w jakiś sposób odpowiada. Tym razem odpowiedział mi nadzieją mojej wspólnoty. Mimo kwarantanny zebraliśmy się na wspólnej modlitwie on-line. Nabrałam Ducha nadziei i pokoju i zaczęłam działać w inny sposób, a ten zaowocował nowymi zleceniami, możliwościami (rozpoczęłam zdrowotną dietę, na którą dotąd nie miałam czasu). Dobrzy ludzie pomogli nam ogarnąć finanse. Nadal mam obawy, zastanawiam się, co będzie, jak sobie poradzimy, ale wiem, że nie jestem sama. Zawsze mogę przyjść do kochającego Ojca – On mnie poprowadzi. Zawsze staram się wyciągnąć i zobaczyć dobro, bo Bóg jest dobry. W tym czasie, mimo że jest trudny i pełen obaw, zobaczyłam, że mogę jeszcze bliżej przylgnąć do tej Wielkiej Miłości, na nowo odkryć moją relację i skonfrontować ją z moją religijnością. Tęsknię za Mszą Świętą, tęsknię za wspólnotą, przytuleniem, uśmiechem bliskich, za rozmowami i spotkaniami, za dobrą kawą na mieście. Tęsknię za wolnością, za swobodą wyboru, gdzie i z kim mogę się spotkać. Jednocześnie doceniam bardzo wszystkie te relacje, za którymi tęsknię. Myślałam, że moja rodzina, relacje z mężem, z dziećmi są poukładane i jesteśmy szczęśliwi. Po miesiącu razem 24 godziny na dobę razem wiem już, że można kochać mocniej, jeszcze mocniej się zjednoczyć, przebaczać i być razem. Biorę ten czas jako błogosławieństwo, a nie przekleństwo, mimo że jest trudny. Jolanta Stankiewicz, założycielka Anielskiej Przystani ( głośno krzyczy: – Miłość do Boga nade wszystko! Wszyscy globalnie zostaliśmy dotknięci pewnym końcem, ale jednocześnie pewnym początkiem. Kiedy klękam przed krzyżem, w moim sercu pojawia się pokój. Bóg wlał w moje serce miłość kilka lat temu, wyciągnął mnie z mojej pustyni życia. Wiara jest moim oddechem, to relacja z Bogiem, którą buduję każdego dnia. Dzięki niej ufam i wiem że wszystko jest dobrze. Wiara Bogu to moja ostoja. Czytam Jego słowo i się nie lękam. Apostołowie dwa tysiące lat temu musieli przejść wiele tysięcy kilometrów, aby nauczać i głosić słowo Ewangelii. Jesteśmy wszyscy w momencie wielkich zmian… Czasu przebudzenia, nawrócenia, przemiany serc. Dzisiejsi Chrześcijanie to Apostołowie XXI wieku. Mamy teraz możliwość niesienia Bożego światła poprzez wirtualne łącza. Dla Boga nie ma ograniczeń, czasu i przestrzeni… Duch Święty działa w Nas, abyśmy mówili właśnie teraz o Bożej miłości o tym, jak ważne jest dla nas bycie blisko Boga. To nasza odpowiedzialność i misja. Bóg na nas wciąż czeka, pytanie tylko czy my jesteśmy gotowi oddać mu swoje życie? Na pokrzepienie serc PSALM 231 Bóg pasterzem i gospodarzem: „Chociażbym chodził ciemną doliną, zła się nie ulęknę, bo Ty jesteś ze mną”. O tym, jak wielką moc ma wiara, mówi także moja serdeczna znajoma, z którą wspólnie odwiedzam kościół Ojców Dominikanów na Służewcu w Warszawie, Ilona Cichecka: – To właśnie wiara w Boga teraz mnie trzyma… A najmocniej słowa, które pomogły mi przetrwać czas 2 lata temu, gdzie tak jak i teraz byłam w sytuacji po ludzku wydawałoby się beznadziejnej: Gdy Pan Bóg pozwala, żeby się coś rozsypało, to tylko dlatego, żeby zbudować coś cenniejszego. Trzymam się tego teraz tak mocno. Brakuje mi teraz tylko dwóch momentów – adoracji Najświętszego Sakramentu i wieczorów uwielbienia. Tęsknię za nimi, ale mam więcej czasu na medytację chrześcijańską, na praktykę modlitwy jezusowej. Tęsknota stała się też moją modlitwą. Uwielbiam Boga sama, w domu… bo owocem uwielbiania Boga jest przemiana sytuacji, która po ludzku wydaje się nie do rozwiązania. Dziś, mimo że nie wiadomo, co będzie dalej, jestem wdzięczna Bogu za to, co dla mnie zrobił w ogóle. Dziękuję mu też za te trudne sytuacje, bo wiem, że On poprzez dziękczynienie i uwielbienie go w tych ciężkich chwilach przemienia te wydarzenia. Takie jest moje doświadczenie, dziękuję i uwielbiam Boga w tym, co dla mnie jest niezrozumiałe. To daje mi spokój, niweluje lęk i strach. Pozwala skupić się na tym, przed czym zostałam postawiona. Ogromnie wierzę, że Bóg wyprowadzi z tej sytuacji dobro. Wiem też, że dostałam czas na realizację zadań i pragnień, które odkładałam zawsze na później, broniłam się przed nimi. Mam takie poczucie, że ten czas jest przesunięciem z miejsca, do którego naprawdę nie pasowałam, w miejsce, gdzie Pan Bóg mnie naprawdę będzie potrzebował i chce mnie mieć. Anna Maria Zagórska, fotografka, wykładowca na warszawskiej ASP, mówi o tęsknocie za Eucharystią oraz o tym, że podczas tego niełatwego czasu uczy się cierpliwości i większej wyrozumiałości dla siebie i bliskich: – W tym czasie pustki i braku tego, co na co dzień dostępne na wyciągnięcie ręki, w tej izolacji od drugiego człowieka, od rodziny, przyjaciół, gdy twarze zakryte i tylko z oczu można czytać ludzkie emocje, wiara w Boga i Jego miłosierdzie jest dla mnie jak życiodajne źródło. W domowym zaciszu, bez pośpiechu, sam na sam z myślami, modląc się, wciąż odnajduję w sobie nowe pokłady ufności w to, że tylko z Bogiem w sercu i pod opieką Maryi może być dobrze. Wiara i modlitwa dają ukojenie, pocieszenie i siłę. Czas zamkniętych kościołów uzmysławia mi, jak cenna jest osobista relacja z Chrystusem i jej pogłębianie. Brak Eucharystii, Sakramentów, spotkań modlitewnych we wspólnocie wyzwala tęsknotę i głód. Każdy dzień i modlitwa uczą mnie cierpliwości, wyrozumiałości i spokoju bardziej niż kiedykolwiek wcześniej. To czas przewartościowania życia i pokory. Z każdym dniem bardziej doceniam to i życie. Wiara, nadzieja i miłość są jego sensem. Mirosława Kowalkowska, doradca finansowy z Bydgoszczy, członkini elitarnego stowarzyszenia MDRT – Milion Dollar Round Table, mówi o tym, że wiara jest dla niej oparciem i daje poczucie bezpieczeństwa. Wiara, którą, jak mówi: „uprawiam jak ogród”. – Dbam o to, aby moje wszystkie kwiaty były podlane codziennie. Mój dzień rozpoczynam od rozmowy z Bogiem w modlitwie brewiarzowej. Jest tam czas medytacji. Medytacja obejmuje wysyłanie do Boga ogromną wdzięczność za to, co mam, za moją rodzinę, moje dzieci, moich ośmioro wnucząt. Dziękuję Bogu, że obudziłam się i mogę cieszyć się słońcem, światem – roślinnością, która teraz budzi się do życia. Dziękuję Bogu za ludzi, których teraz stawia na mojej drodze. Mam dzięki nim nawracać się, przejść do świętości. A kto to jest święty? Zapyta ktoś – ktoś kto nie opiera się złu, ktoś kogo nie zabija informacja o liczbie śmierci, ktoś, kto umiera dla swoich grzechów i już więcej nie wraca do nich. Wszystko, co mi się zdarza w życiu, to słowo Boga do mnie, do ludzi, do świata. Tak, Bóg powiedział – czyńcie sobie ziemię poddaną. Jednak świat wyrzuca ze swojego życia Boga. Nie ma dowodów na to, że Bóg jest, skoro dopuszcza do tragedii, jaką obecnie oglądamy. Nie ma jednak dowodów na to, że Boga nie ma. Człowiek nie pyta: Co Pan Bóg chce mi przez te fakty powiedzieć. Światem rządzi pieniądz, świat zabija się za pieniędzmi. I co tym ludziom dzisiaj po tych pieniądzach? Umierają w samotności. Obnażają się nasze prawdziwe uczucia: czy panikujesz, czy masz nadzieję w Panu? Bo On jest moim ojcem i poznał mnie jeszcze przed moim narodzeniem. Prorok Jeremiasz opierał się woli Boga bycia prorokiem, ale podporządkował się. Bo głos Boga jest silniejszy niż niechęć spowodowana zniewagami wroga. Może Bóg powołuje również Ciebie poprzez fakty, przed którymi Cię stawia. Może Bóg ma dziś dla ciebie nową misję? To Bóg jest sprawcą naszej historii. Ja mam takie pamiątki, że Bóg jako dobry ojciec opiekował się mną. Nosił mnie na rękach, gdy nie miałam pracy, gdy zdiagnozowano u mnie zanik pola widzenia. Mimo to nadal wierzyłam, że to, co mi się przydarza, jest dobre. Bóg daje łaskę tym, którzy proszą o nią. Bóg daje mi ducha pokoju, a w Wielkim Poście niezwykłą siłę dają mi: modlitwa, jałmużna i post. Pamiętajmy: wiara rodzi się z posłuszeństwa, wiara rodzi się ze słuchania Słowa Bożego. Czas pandemii wykorzystuję na wysłuchanie rekolekcji prowadzonych przez biskupa Grzegorza Rysia z diecezji łódzkiej na jego kanale YouTube. Modlę się w domu, w skrytości serca przesuwam paciorki różańca: za lekarzy, za pielęgniarki, za całą służbę mundurową. Przyjmuję komunię duchową, jestem posłuszna, zostaję w domu. Koronka do Miłosierdzia Bożego o godz. przynagla mnie do ofiarowania tej modlitwy za umierających na całym świecie. Zamiast oglądać kolejny serial, ja dialoguję z Bogiem. Czytam psalmy. Otwieram sobie – tak – gdzie mnie Bóg poprowadzi i wychwalam Boga za to, co mam, psalmem. To dziwne, że tak bardzo każdy chce iść do nieba, pod warunkiem, że nie będzie musiał wierzyć, myśleć, mówić ani też robić czegokolwiek, co mówi Słowo Boże. Modlę się za swoich nieprzyjaciół, za ludzi, od których nie czuję życzliwości – może są nimi, bo nikt się za nich nie modli, nie doznali miłości bezwarunkowej. Modlę się za swoich najbliższych. Bóg zsyła mi takiego męża, abym się nawróciła. Bóg umarł za moje grzechy. Czy ja mogę umrzeć za mojego męża, który nie jest taki, jak ja oczekuję. To ja mam się zmienić, nie wszyscy inni! Bóg zmienia mnie poprzez moją historię. Idź i głoś, że jeśli Bóg jest ze mną, to kto przeciwko mnie? Pamiętajmy: Bóg może wszystko – nawet wskrzesić umarłego od trzech dni Łazarza. O tym, że dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych i że jeśli tylko zwrócimy się w Jego stronę, to On nam pomoże, mówi ostatnia moja rozmówczyni Kalina Nowakowska: – Gdyby ktoś mi kiedyś powiedział, że z tęsknotą będę szukać Boga i będę Go pragnęła, to nie wiem, jak bym zareagowała. Dawniej moja wiara opierała się na zasadzie: jak trwoga, to do Boga, ale 2013 rok był przełomowy. Podczas pielgrzymki do Medugorje moje oczy dosłownie otworzyły się, zaczęłam postrzegać świat i moje życie zupełnie inaczej. Kiedy zaczęłam pogłębiać swoją wiedzę na temat Boga, Maryi, obecności Aniołów w naszym życiu, wiary, kiedy zdałam sobie sprawę z ogromu swoich grzechów i otwarcia się na zło i zagrożenia duchowe – chyba nieświadomie – to w moim życiu zaczęły dziać się zarówno cuda, ale pojawiły się też ogromne walki duchowe. Zdałam sobie sprawę z tego, jak szatan walczy o duszę, którą traci. Przekonałam się fizycznie, jak wspaniale jest poczuć dotyk Boga i Jego miłość, ale również doznałam obecności złego ducha – tego doświadczenia nie da się opisać. Analizując swoje życie, to, co robiłam, śmiało mogę powiedzieć, jak Ręka Boga broniła mnie od śmierci – duchowej i fizycznej. Z ogromną pomocą przyszła Maryja wraz ze Świętym Michałem Archaniołem, kiedy walczyłam z uzależnieniem, które po ludzku nie było do przejścia bez ich pomocy. Dzięki Bogu udało mi się przeżyć nieudane dzieciństwo i okres dorastania, mobbing w szkole, i dziś dzięki Niemu mogę żyć. Pewnego dnia podczas modlitwy różańcowej ksiądz powiedział: „Powinniśmy kochać Boga mimo wszystko, nie tylko wtedy, kiedy nam coś daje, ale kiedy nam zabiera, kiedy jest dobrze, ale i źle”. Powiedziałam: „Boże, nawet kiedy stracę pracę, to będę Cię kochać i nie odwrócę się od Ciebie”. I tak się stało. Pandemia mi ją zabrała, a ja uczę się ufać Bogu, bo nie zostawi mnie i mojego męża bez pomocy. Uczę się żyć dniem dzisiejszym i być spokojną o jutro. Dzisiaj, kiedy zewsząd docierają do nas niepokojące informacje, oddaję wszystko Bogu, proszę o Jego pomoc i ochronę Maryi. Oczekuję na Ich pokój, radość i miłość. Bóg wlewa się w nas od stóp do głów, w dosłownym znaczeniu tego słowa i to uczucie jest nie do opisania. Ponadto pokazuje w obrazach wspaniałe rzeczy, które są dla mnie przedsmakiem nieba. Dziś wiem, że nie potrafiłabym normalnie żyć bez Boga i Świętych. Wiem, że warto się nawracać, bo Bóg to najlepszy Tata na świecie. Pamiętajmy: Bóg jest jedyną drogą, jedyną prawdą i jedynym życiem. Uczmy się z pokorą dziękować Mu za to, co nam daje, ale też czasami zabiera. Bo tylko On jeden wie, co tak naprawdę jest dla nas dobre. Mam pełną świadomość tego, że świadectwa przeze mnie zebrane zostaną przychylnie przyjęte głównie przez osoby, które są blisko Boga, ale mam cichą nadzieję, że może nie teraz, ale za jakiś czas pęknie coś w sercach wielu niedowiarków i otworzą się na wielką miłość Boga. Jak mówiła Matka Boża w swoim przesłaniu w Medjugorje w lutym 1990 roku: „Niewierzącym nie narzucajcie swej wiary. Świadczcie o niej przykładem i módlcie się za nich”. Ilona Adamska Z ks. Krzysztofem Kralką SAC, dyrektorem Pallotyńskiej Szkoły Nowej Ewangelizacji, założycielem wspólnoty Przyjaciele Oblubieńca, autorem książki „Szkoła rozeznania duchowego”, rozmawia Kinga Ochnio. Co to właściwie oznacza: rozeznawać wolę Bożą? Dlaczego warto odpowiedzieć sobie na pytanie: do czego zaprasza mnie Bóg? Bóg pragnie, aby każdy człowiek był zbawiony, aby każdy z nas był szczęśliwy, dlatego ma dla każdego wspaniały plan zbawienia, plan na to, żeby człowiek był spełniony. Gdy człowiek słucha Boga, który się z nim komunikuje, podpowiada, jak żyć, by być zbawionym, by osiągnąć szczęście, wtedy to zaczyna się dziać. Mówimy, że wola Boża to jest właśnie ten plan Stwórcy dla człowieka po to, aby był zbawiony. Co należy czynić, jeśli chce się poznać wolę Bożą względem siebie, czyli pytanieswoje życiowe powołanie? Przede wszystkim musimy pamiętać, że są trzy podstawowe głosy, które podpowiadają nam w życiu. Po pierwsze, to głos Boży, głos dobrego ducha, który chce kierować naszym życiem właśnie ku zbawieniu. Drugi to głos złego ducha, który jest przeciwny i robi wszystko, żeby człowiek był potępiony. Jest jeszcze nasz głos, ludzki, czyli nasze pożądliwości, pragnienia, różnego rodzaju popędy. Człowiek musi nauczyć się rozróżniać, kto mu w danym momencie podpowiada, kto jest inspiracją do myśli, które przychodzą. Do tego dochodzi szereg reguł rozeznawania duchów, tego, kto mi podpowiada. Święci, mistycy, wielcy ludzie Kościoła pozostawili nam jako dziedzictwo owoc tych swoich odkryć duchowych w postaci różnych reguł rozeznawania - chociażby słynne reguły badania duchów św. Ignacego Loyoli. Człowiek, jeżeli chce pełnić wolę Bożą, powinien się uczyć tego, żeby iść za głosem Bożym, a głos złego ducha odrzucać. Często w rozmowach ze znajomymi pojawiają się takie zdania: „Gdybym tylko usłyszała od Boga, że mam wyjść za tego konkretnego mężczyznę, to bym to zrobiła!”. Albo: „Gdybym tylko usłyszał od Boga, że mam zostać kapłanem, to bym to zrobił!”. A jednak nic takiego się nie dzieje. Gdy stoimy przed wyborem ważnej decyzji życiowej, zazwyczaj nie słyszymy w głowie wyraźnego, słyszalnego głosu Boga: „Zrób to i to”. Głos Boga jest bardzo delikatny i nie narzuca się, zawsze jest tylko propozycją. Im bardziej my Boga kochamy, im bardziej Mu ufamy, im bardziej żyjemy w Jego bliskości, obecności, tym bardziej wyczuwamy Jego podpowiedzi, zaproszenia. Na takiej zasadzie rozeznaje się swoje życiowe powołanie: czy to małżeństwo, czy kapłaństwo. Bóg mówi przez różne rzeczy, przez ludzi, okoliczności, nasze pragnienia. Im człowiek bardziej jest wyczulony na obecność Boga w swoim życiu, tym bardziej potrafi Go usłyszeć. Oczywiście, mówimy „usłyszeć” w sposób umowny, bo to nie jest głos człowieka, którego widzimy, namacalnie słyszymy, ale to jest szereg komunikatów, które Bóg do nas kieruje. Sztuka rozeznawania duchowego polega na uczeniu się odbierania tych Bożych delikatnych komunikatów. Często spotykamy ludzi, którzy, owszem, wykonują jakieś polecenia, postępują za głosem sumienia, ale są smutni, niezadowoleni z tego, co robią. Nie ma w nich radości. Czy takie postępowanie może być przyjemne Bogu? To jest dość skomplikowana sytuacja przeplatania się tzw. pocieszenia duchowego ze strapieniem duchowym. To jest kwestia pewnych odczuć, stanów ducha. Mogę pełnić wolą Pana Boga i robić dokładnie to, co On chce, ale w pewnym momencie może pojawić się duży smutek, ludzkie, zmysłowe, emocjonalne niezadowolenie, co nie znaczy, że robię coś złego, bo św. Ignacy Loyola poucza nas, skąd może pochodzić taki smutek, strapienie i co to oznacza. Są takie sytuacje, w których Bóg po prostu poddaje nas próbie i zabiera nam doświadczenie radości, aby każdy z nas mógł przekonać się, czy potrafi być z Bogiem dla Niego samego. Bo bardzo często my jesteśmy z Bogiem, dlatego że On nam coś daje. Zatem czasami Bóg poddaje nas próbie, aby oczyścić nasze motywacje; czasami ten smutek, strapienie duchowe wynika z naszej opieszałości, grzeszności, lenistwa - to są rzeczy zawinione. Istnieje cały aparat rozeznawania, z czego pochodzi mój stan: czy to ja sam doprowadziłem się do smutku, niezadowolenia, frustracji, czy jestem w tym momencie poddany próbie i trzeba wytrwać do końca. Proszę zobaczyć, że w Ogrójcu Jezus jest w strapieniu duchowym, w smutku, trwodze - to jest pewna próba, element cierpienia, które On bierze na siebie po to, aby człowieka uratować. Patrzymy na Jezusa w Ogrójcu i uczymy się, jak zachowywać się w strapieniu duchowym. Kto może nam pomóc w odkrywaniu Bożej woli? Czy to może być spowiednik, czy nasi znajomi? Oczywiście, na pewnym etapie życia duchowego zalecane jest posiadanie kierownika duchowego, czyli człowieka, który obiektywizuje, słucha i który pomaga rozeznać, co jest wolą Bożą, a co jest tylko moim wymysłem. Wielką rolę odgrywa też spowiednik, ale również nasi znajomi, których słuchamy i wiemy, że są ludźmi głęboko duchowymi. Możemy ich zapytać o radę czy poddać się obiektywizacji. Czy odczytywanie Bożego planu może być związane z konkretnymi wydarzeniami w naszym życiu? Czy Bóg daje pewne „drogowskazy”, predyspozycje? My, jako ludzie wiary, patrzymy na to, co dzieje się dookoła nas, na wydarzenia, okoliczności, które przychodzą. Wtedy pytamy: co to ma znaczyć, co Bóg chce mi przez to powiedzieć? Dlaczego te wydarzenia miały miejsce? Jak ja się zachowałem i co to mówi o mnie? Człowiek głęboko duchowy to człowiek, który przeżywa pewną refleksję nad sobą, robi rachunek sumienia, ocenia wydarzenia, które miały miejsce i wyciąga wnioski. Co może doprowadzić do złego rozeznania? Najczęściej złe rozeznanie spowodowane jest zmysłowością człowieka, tym że bardzo ufa sobie, swoim odczuciom, popędom, pragnieniom. A żeby rozeznawać, człowiek musi posiadać wolność wewnętrzną, tzn. że mogę iść tam, gdzie Bóg mnie zawoła, bez względu na to, co czuję, bez względu, czy to jest przyjemne, czy nie. Jeżeli człowiek takowej wolności wewnętrznej nie posiada, wtedy bardzo trudno jest rozeznawać i pełnić wolę Bożą. Jak w takim razie unikać pokus i iść za tym, co dobre? Nie wiem, czy da się unikać pokus - one i tak przyjdą, wszyscy ludzie im podlegają. Pytanie: co zrobić z pokusą? Czy iść za nią, czy ją odrzucić? Cała umiejętność, sztuka walki duchowej polega na tym, że rozpoznaję pokusę, a potem ją odrzucam, nie idę za nią, bo wiem, że nie jest od Boga, że jest pułapką, złem. Nie wolno poprzestać na rozpoznaniu i nawet zaakceptowaniu woli Bożej - trzeba ją jeszcze wypełnić, czyli być jej posłusznym. To też trudne zadanie. Rozpoznanie tego, co Bóg chce, to nie wszystko. Ja jestem zaproszony do tego, aby to zrealizować i mogę mieć z tym pewne trudności, opory. To też jest sztuka uczenia się realizacji, czyli wierności, wytrwałości, cierpliwości. Te rzeczy nie dzieją się szybko, ale Bóg generalnie prowadzi nas wolno, bo prowadzi nas głęboko. To, co szybkie, jest często bardzo powierzchowne, dlatego Bóg, chcąc cały czas pogłębiać nasze życie, zaprasza nieraz do tego, żeby cierpliwie na pewne rzeczy czekać. W tytule najnowszej książki Księdza pojawia się słowo „szkoła”. Czy zatem czytelnik ma spodziewać się lekcji? Książka pomyślana jest jako podręcznik do uczenia się rozeznawania duchowego. To jest szkoła dla początkujących, chociaż niektóre rzeczy są trudne, jest to tak pomyślane, aby każdy mógł ten etap rozpocząć. Na co dzień zajmuję się wspólnotami Przyjaciele Oblubieńca, prowadzę Szkołę Nowej Ewangelizacji, posługuję wielu ludziom, którzy uczą się wchodzić głęboko w życie duchowe. To jest kolejna lekcja, której chcę udzielić tym wszystkim, za których odpowiadam, aby mogli głębiej wejść w życie duchowe, aby mogli uczyć się tych umiejętności, które w zaangażowanym życiu duchowym są bardzo potrzebne. Książka jest po to, aby każdy, dostawszy podstawy wiedzy, mógł podjąć decyzję, czy chce walczyć o siebie w ten sposób, czy wybiera chrześcijaństwo przeciętne, płytkie, niezaangażowane. Przed nami wyjątkowy czas, najważniejsze święto w Kościele katolickim. To też dobry moment do przyjrzenia się i czerpania z postawy Chrystusa. Uczymy się rozeznawania, pełnienia woli Bożej przede wszystkim od Jezusa, więc okres Wielkiego Tygodnia, Triduum Paschalnego to szczególnie uprzywilejowany czas. Czas do tego, żeby uczyć się, co to znaczy wola Boża i jak ją wypełniać, właśnie patrząc na Chrystusa. Dziękuję za rozmowę. Echo Katolickie 13/2018 opr. ab/ab [Intro] Aniele śmierci zadam ci pytanie Wiem nie jestem godzien lecz odpowiedz mi na nie Jak tam jest gdzie duszę zabierasz Czy bliscy czekają czy ktoś nas wspiera Czy zmarli, widzą nasz trud życia Czy wiedzą ile drogi do przebycia Kiedy się spotkamy, kiedy przywitamy Z ludźmi których nie ma już z nami Nie ma granic, które chcą przekroczyć Aniele nie patrz mi tylko w oczy Powiedz, którymi ścieżkami śmierć kroczy Pozwól bym miał po prostu głos proroczy Kiedy staniemy ze sobą twarzą w twarz I odpowiesz na pytanie, że me życie znasz Bo taki jest mój staż jako człowieka Jedno wiem, że śmierć na nas czeka Wtedy spytasz jakim człowiekiem byłem Co zrobiłem, odkąd się urodziłem Chciałbym by tych slow było mnóstwo Ze me życie to nie było głupstwo Byle nie szybko poznałbym odpowiedz Aniele śmierci to była moja spowiedź Amen! [Verse 1] Pamiętasz może chłopaka młodego Andrzej miał na imię - życia nie miał dość długiego Już nie spotkamy więcej jego ten jeden wypad z kolegami Zakończony nie tak jak się tego spodziewali Został sam w namiocie chciał nudę jakoś zabić W końcu do tej wody wszedł ona musiała go tam zwabić Niestety z niej nie wyszedł, koniec był właśnie taki Już minął drugi rok od tego wydarzenia Lecz się ciągle nic nie zmienia Bo my dalej pamiętamy, cierpienia jego mamy to jak ubolewała Wiadomość o syna śmierci do niej nie docierała Nie mogła w to uwierzyć cały czas płakała I rozmyślała czemu tak się stało, czemu te jezioro syna jej zabrało Te szukanie odpowiedzi spokoju nie dawało W końcu się z tym pogodziła i się pomodliła Do naszej Matki Boskiej, aby go chroniła Nie spotkamy również Krzyśka oddajmy hołd za niego Od miesiąca kłótnie z żoną - nie wytrzymał dłużej tego W końcu pętla na szyje, ziomek nasz nie żyje Pamięć o nim w sercu mym nie zginie Byłem na pogrzebie widziałem kupę łez Nie mogli wciąż uwierzyć że to życia jego kres Był pracowity bardzo dobry chłopak z nim wesoło zawsze było Lecz od tak w straszny sposób wszystko się skończyło A on osierocił swoje córy, teraz patrzy na nie z góry A myślą ze ta miłość zburzy wszystkie mury Agnieszko siostro ma kochana, przeze mnie niepoznana Mimo tego faktu, na zawsze pamiętana, wyszła dusza z malutkiego ciała Powiedz mi gdzie jesteś jak ci jest tam w niebie Chciałbym tak bardzo stać przez chwile obok ciebie Marzenia się spełniają, lecz czemu chwile tak szybko mijają Mijają również kolejne lata a ja wciąż dziękuję,że podołałaś Poczuć smak naszego świata, bólu jego nie poznałaś I może dzięki temu, po urodzeniu zamknięto ci powieki Bóg zabrał cie do siebie obyś żyła tam na wieki [Verse 2] To jest Ballada o śmierci, wiec podchodzę do tematu Nadal pisze o sobie moje życie temat rapu Ciągle pytania dlaczego śmierć to robi Zabiera nam najbliższych i odbiera życie młodym Mam jedno na głowie, chodzi mi o Mikołaja To co się tam wydarzyło wie tylko moja mama Mam dwóch młodych braci których kocham całym sercem I jedna siostrę którą kocham razem ponad więcej Miałbym jeszcze jednego tylko śmierć mi go zabrała Nie otworzył nawet oczu, matka już go pochowała Cala rodzina w żałobie, bez wyjątku załamana Nie zdążyła go przytulic, a i tak go pożegnała Teraz ciągle cierpi, dobrze wie ze nie jest sama To jest Ballada o śmierci o mych bliskich nagrywana I wiec kochana mamo, ze nie będziesz samotna Postać Króla DPW to postać łagodna To postać niezwrotna często tez nie stworna Gdy trzeba KRL to postać potworna I wiec kochana mamo ze ty tez jesteś mym Bogiem Dla twoich wrogów KRL wiecznym wrogiem Wiem ze każdy z was chce żyć tutaj jak najwięcej Ja idę w życie dalej wraz z kolejnym wersem Ten pierwszy chłopaczyna 23lata Wypadek na motorze, zostawił brata Zostawił żonę, dzieci, no matkę czyli rodzinę No kto by pomyślał, że tak szybko zginie Czas płynie a dzieci wciąż wołają tata Wciąż płaczą nie wiedza czemu nie wraca No ze taka praca no ile można tak tłumaczyć że ten grób jest ich ojca w końcu muszą zobaczyć Tylko że te dzieci niczemu nie są winne Michał odszedł już go nie ma a tragedię tą przemilczę I wciąż liczę na tylko jedna rzecz Boże Ze wychowasz te dzieciaki jemu kobiecie pomożesz A ten drugi wiec miłość nie jest święta Zdradzony przez najbliższą, na jego szyi pętla Powiesił się chłopak bo tak kochał ją nad życie Ona miała go w dupie lubiła podwójne współżycie Odszedł czemu - dlatego, że miał dobre serce że chciał w końcu się zakochać jak w tej wymarzonej scence Ja powiem dlaczego ten chłopak dzisiaj nie żyje Bo chciał kochać był zdradzony i tego nikt nie ukryje A ten trzeci i 200 kilo żywej wagi Dla twej uwagi odszedł 2 lata temu I nie pytaj czemu, choroba ludzi nie wybiera świętej pamięci Krzysia Anioł już zabiera Był mordą ponad mordy latał śmiało ulicami By uczcić twoja pamięć Krzysiu dziś to nagrywamy I najgorszy dzień pogrzebu dla jego ziomali Pożegnali go łzami, obstawili grób zniczami No i dziś przyznam, że ten czas szybko leci Krzysiu światłość wiekuista niechaj do końca ci świeci Ten czwarty, ale to nie był chłopak to było dziecko 9 lat umarł na raka a to gorsze niż kalectwo A jego matka myślami jest tam gdzieś z nim Chodzą po zielonej łące świeci uśmiechniętych min Gdzie nie ma problemów, bo on dzisiaj tam przebywa A w sercu swych najbliższych on zawsze bywa I choć wasze serca, dziś nie bite życia pąkiem To wiedz kochana mamo, że twój syn jest już aniołkiem なぜ神様は私たちの身近な存在を奪うのか? 大切な人を亡くすことは、人生の中で最も恐ろしい経験のひとつであることは間違いありません。死そのものは謎に包まれた神秘的なものですが、悪や苦しみを連想させます。多くの人は、「どこにあるの? 神様 私たちの周りでは 歴史 悲劇ですか?なぜ 神様 は、私たちの 子どもたち?なぜ 神様 私たちを 今後? これもまた、様々な角度から見ることができる問題です。この神の計画を理解するのは困難なことが多い。この場合は、なぜか 神様 は、私たちが予期しないときに人を奪うのではないか?それとも何か後ろめたいことでもあるのでしょうか?しました。 神様 は私に怒っていますか?これは絶対に間違ったアプローチです。そんな時、私たちは反発します。 ミスター 神様. で 信仰 自分勝手に、自分だけのプリズムで見てはいけない。もう少し広い視野で見なければなりません。信仰とは、私たちに日々もたらされる恵みの行為であると考えるべきです。 信頼感 神様彼の計画を信じて、私たちは良くも悪くもこの中にいることを忘れてはなりません。死は意味をなさない 私たちのために 罰を受けることになります。時には、悪意を持って人の命を奪うことができる人も含め、すべての人間に与えられた自由意志の結果として死が訪れることもあります。の時はどうでしょうか? 神様 子供を独り占めしている?この点についても、神への揺るぎない信仰という観点から見る必要があります。 もちろん 神様 苦しみから完全に解放されることを求めているわけではありません。主はそのような出来事を私たちに経験させ、そのことを神のように証言してくださいます。しかし、主の善意と慈悲を忘れてはなりません。たとえ絶望的な状況、勝ち目のない状況に置かれたとしても、私たちには苦しむ権利があり、不幸になる権利があります。主の唯一の 神様 私たちからの要求は、常に 信仰 彼と彼の能力に 主は、私たちの人生には死がつきものであり、死はこの地上でのみ悪と見なされるという事実に私たちを慣れさせます。揺るぎない信仰を持つ人、欲望を持つ人 慈悲 死後、彼らは信じられないような体験をする、それは 永遠の命 我々の側で ミスター in heaven。それは最大の アワード クリスチャンに降りかかる可能性のあるそのため、私たちは 常設 地上の生活でどんな不利益を被っても、主との和解のために努力すること。普通の人である私たちにとって 生き物 これは素晴らしいテストです。しかし、私たちは 常設 感謝され、報われる。 瞬間 迷いや弱さは人間のもの。しかし、私たちは常に神の恵みに頼ることができることを忘れてはなりません。 常設 に囲まれています。ですから、愛する人の死という最大の悲しみと危機の中にあっても、主に信頼する強さを見いだそうではありませんか。 投稿ナビゲーション

dlaczego bóg zabiera nam najbliższych